- Tanuka?- spojrzałam na konia. Ten parsknął, a potem równym kłusem ruszył w kierunku zaułka, gdzie niecałe dwie godziny temu zostawiłam Mike`a. Słońce zaszło już za czubkami drzew, a powietrze robiło się coraz bardziej chłodne. Minęłyśmy zamknięty już stragan i wybiegłyśmy zza zakrętu. Mike siedział oparty o mur. Śnieg wokół niego zabarwiony był na czerwono, a z rany w brzuchu, nodze i ramieniu sączyła się krew.
- Mike!- krzyknęłam, po czym podbiegłam do przyjaciela. Zdjęłam pelerynę i przykryłam go nią.
- Kto ci to zrobił?- spytałam przez łzy. Brak odpowiedzi. Jedynie jego na wpół zamknięte, brązowe oczy patrzyły prosto w moje.
- Zabieraj tą szmatę- powiedział, po czym zdjął z siebie czarną pelerynę, którą przed chwilą go opatuliłam.
< Anno? Sorki, że tak krótko ;/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz