-Mam nadzieję, że nie chodzi ci o mnie- powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
-Co ona tu robi?- zapytał pretensjonalnie. Sensitive nic nie mówiła.
Delikatnie ją odsunęłam, aby zrobić sobie miejsce.
-"Ona" chce ci pomóc- odpowiedziałam za dziewczynę. Wiedziałam, o co następnie zapyta- Przyniosłam łuskę.
W tym momencie wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Mike leżał posłuszny jak baranek, pozwalając się obejrzeć i nie protestując nawet, gdy ściągałam mu koszulę, żeby obejrzeć rany.
-Sen, ty jest za zimno i za ciemno- powiedziałam w końcu. -Pomóż mi go wciągnąć na konia, pojedziemy do domu.
Chwilę później kłusowałyśmy równo. Sensitive wpatrzona w Mike`a, który siedział przede mną. Czułam, że jego oddech staje się coraz mniej regularny, a z ran sączy się krew. Byłam jednak dobrej myśli.
Do domu pomógł nam wnieść go Addar, bez zbędnych pytań.
Położyliśmy go na łóżku.
-Addar, podaj Sen apteczkę. Zagrzej wodę, proszę- wydawałam polecenia.
-Znasz się na leczeniu?- zapytała Sensitive.
-Nie- odpowiedziałam szczerze- Tylko podstawowe rzeczy.
Tak więc ciepłą wodą przemyłam rany Mike`a. Najpaskudniejsza była ta na ramieniu, najlżejsza zadana przeze mnie w nogę. Obłożyłam je dużymi liśćmi o ostrym zapachu, owinęłam bandażami.
Potem dałam mu tylko łagodny napar, który miał zabić ból.
-Nic więcej nie mogę zrobić- powiedziałam do Sensitive- Nie ma gorączki, a rany są czyste, więc będzie dobrze, tylko kwestia czasu.
<Sensitive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz