-Co ty robisz?- spytałam. W głowie mi się kręciło, a obraz rozmazywał się przed oczami.
-Pomagam ci- odpowiedziała.
-Po co?
Zapadła cisza. Sensitive chciała zabandażować mi głowę, ale się od niej odsunęłam.
-Zadbasz o mnie, a potem mnie mu dostarczysz? Czy może przetrzymasz tu, dopóki nie obrabuje mi domu i nie zabije Addara?
Nie odpowiedziała. Wyraźnie widziałam, że jest zmieszana.
-Zabierz mnie do niego teraz- powiedziałam.
-Annie, posłuchaj...
-Nie. Raz w życiu, niech ktoś posłucha mnie. Weź mnie do niego, żebyśmy mogli załatwić sprawy należycie.
-Jesteś ranna- to był dla mnie kiepski argument.
-Nieważne. Nie zamierzam się z nim bić. Pokaż mi drogę- nakazałam.
-Nie.
-Zawlecz mnie tam.
-Nie.
-Powiedz, gdzie on jest!
-Nie!
-Czy naprawdę aż tak zależy ci na mojej śmierci?- zapytałam pretensjonalnie. -Przecież on mnie zabije, jeśli ty mnie do niego nie zabierzesz!
Milczała.
-Ja nie chcę cię zabić, nigdy nie chciałam- zaczęłam.
-Ale byłaś blisko.
-Chcieć, a musieć to coś innego- syknęłam, próbując się podnieść. Oparłam się o ścianę przymykając oczy.
-Gdzie idziesz?- zapytała.
-Zgadnij- mruknęłam, sunąc wzdłuż ściany w stronę drzwi.
<Sensitive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz