Bez słowa poszłam za Anną. Nie miałam odwagi spojrzeć na Mike`a. Usiadłam przy stole razem z Addarem i Ann.
- Co to za hałasy?- zapytał Addar.- Krzyki jakbyście kogoś mordowały.
- Jeszcze nikogo nie zamordowałyśmy, ale może się to zmienić- powiedziała Anna. Nieznacznie drgnęłam. Dziewczyna jednak to zauważyła.
- Dlaczego dajesz się tak traktować?- zapytała.
- Przecież już ci mówiłam- odpowiedziałam cicho.
- Rozumiem, że uratował ci życie, ale to, w jaki sposób się do ciebie odnosi jest co najmniej karygodne.
Zamilkłam. Może Anna rzeczywiście miała rację? Może czas już przestać być posłusznym pieskiem wykonującym bez zawahania każde polecenie? Nagle ciszę przerwał...
< Anno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz