Tak, więc znowu byliśmy tam, ale tym razem chciałem zabrać stąd
tylko swoją torbę o której wcześniej zapomniałem. Potem musieliśmy ruszać
dalej, choć nastał już wieczór. Sensitive zdawała się trochę nerwowa, kiedy jej
powiedziałem, że nie nocujemy w drzewie. Zresztą kto by nie był na myśl o
spotkaniu rady, a może co gorsza najbardziej ortodoksyjnego Asala, czyli mojego
ojca. Tak, więc kiedy ruszyliśmy rozmowa jakoś się nie kleiła. Ręka bolała mnie
potwornie, a ból jeszcze się nasilał. Kasneir chyba to wyczuł bo przyspieszył
kroku i zamiast kierować się prosto do wioski pobiegł nad rzekę. Tam
przepłukałem ranę. Niewiele to pomogło, lecz choć na chwilę mogłem nie skupiać
się na bólu. Pozwoliło nam to na dotarcie na skraj wioski. Kiedy się to stało zaczęliśmy
przemieszczać się wzdłuż granicy, tak by nie dać się zauważyć. Było to jednak
ciężkie zadanie ze względu na konia Sensitive, który nie był przystosowany do
podróży po lesie. Znałem tylko jedno miejsce dogodne dla nas na nocleg, a raczej
dla naznaczonej. Ja musiałem iść do ojca i uspokoić go tak, by niczego się nie
spodziewał. W przeciwnym wypadku nie skończyłoby się to najlepiej. Dotarliśmy
wtedy do płytkiej jaskini. Było tam jednak na tyle miejsca, by zmieścić nas
wszystkich.
-Co teraz? –zapytała Sen.
<Sensitive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz