-Za przywitanie przepraszam, winny jest mój syn, a nie ty –powiedziałem prowadząc ją do pomieszczenia służącego za salon. Na podłodze leżały tam poduszki na których można było usiąść. Wychodziło stąd spore okno na las. Koło niego było drugie wyjście prowadzące do ogrodu. Pamiętam jakby to było wczoraj, jak moja żona pielęgnowała tamtejsze kwiaty. Poprosiłem ją by usiadła, wyglądała na bardzo zdziwioną. Zrobiła, jednak to o co prosiłem
-Nie wiem co powiedział ci mój syn, ale nie wierz w to, że jakikolwiek smok cię posłucha. Sam nie postanowię co z tobą zrobić. Zrobimy to wspólnie z innymi mistrzami na radzie. Możesz tutaj pozostać do tej pory. Nie zbliżaj się tylko do Esaliena.
<Sensitive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz