"Stałem wśród niedobitków po tej wyczerpującej nasze siły walce. Wokoło mnie mnóstwo ciał poległych, a ziemia była splamiona krwią. Ci którzy przeżyli płakali nad umarłymi. Niedługo potem ruszyli do wioski niosąc ich ciała, ja jednak zostałem na polanie sam ze swoim smutkiem i bólem. Wtedy w powietrzu rozległ się trzepot smoczych skrzydeł. Niedługo potem gad zleciał na polanę i usiadł tuż za mymi plecami. „Witaj Wielki Mistrzu” powiedział telepatycznie. Był jedynym, który wciąż pragnął zatrzymać tę umiejętność, lecz rozmawiał tylko z potomkami Unodiasa. „Witaj Lagrenie, co sprowadza smoka na tą polanę?” Zapadła cisza, mącona jedynie ciężkimi oddechami potężnego stworzenia. „Pragnę zemsty, tak samo jak ty, potomku mego przyjaciela, polecę w stronę królestwa i zakryję nad nim słońce. Ludzie poczują mój gniew, zmieniony w żar. Wymorduję ich.” Miałem lepszy pomysł. „Nie przyjacielu, nie ich zniszcz, lecz ich uprawy i bydło. Ich cierpienie będzie większe.” Na pysku smoka pojawiła się coś co przypominało uśmiech. Mogło to oznaczać tylko jedno. „Niech, więc tak będzie, zniszczę ich uprawy, bydło i spichlerze, a naznaczonym, którym smoki dały swój największy dar, odbiorę to co najcenniejsze.” Odleciał pozostawiając mnie w świecie moich własnych myśli. Ludzie mieli długo pamiętać ten dzień…"
Znów sen, tym razem jednak wyrwał mnie z niego odgłos pukania do drzwi. Kto mógł przyjść w środku nocy?
< CD nastąpi >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz