- Futro. - powiedziałem bez zastanowienia. Przez chwile w jej spojrzeniu widać było zdziwienie.
- Futro... No dobrze. - powiedziała z nieukrywaną niechęcią. Dobrze o tym
wiedziałem. Też nie oddałbym z uśmiechem na twarzy tego futra. Sarna
była jeszcze młoda i jej futro było bardzo miękkie. Można było naprawdę
sporo zarobić na Czarnym Rynku.
- Jeśli chcesz to mogę wziąć coś innego... - powiedziałem. Spojrzała na mnie z nadzieją. - ... Chociaż nie.
Rzuciła mi mordercze spojrzenie.
- Dobra ty bierzesz futro, ale musisz mi pomóc przy poporcjowaniu. - powiedziała znacząco.
- Szantażyk... No dobra - uśmiechnąłem się łobuzersko. Odwzajemniła uśmiech. Szliśmy dalej.
<Ann?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz