-A może po prostu wpakuję Ci sztylet w gardło, a potem oskubię Cię ze
wszystkiego w ramach rekompensaty za to, że zmarnowałeś moją szansę na
zarobek.-Splunąłem mu pod nogi.-No chyba, że dobrowolnie oddasz mi to,
co masz ukryte w kieszeniach.-Uśmiechnąłem się do niego lekko i
nieprzyjemnie. Nie wierzyłem w jego pewne siebie, głupie i naiwne
słówka. Ludzi jego pokroju albo się unika, albo okrada, albo zabija.
Chłopak zawahał się. Nie wyglądał ani na zadowolonego, ani na zbyt
pewnego siebie. Skierowałem dyskretnie palce ku sztyletom u pasa.
-Liczę do trzech. Trzy…
Pot na jego czole.
-Dwa…
Zgrzyt zębów.
-Jeden.-Uśmiechnąłem się nieprzyjemnie.
<Nicolas? Wybacz, że tak długo. Jakoś mi umknęło to wszystko.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz