piątek, 18 kwietnia 2014

Od Siergieja, C. D. Nicolasa

Bard. Wiedziałem, cholera. Ja mam jakieś parszywe szczęście do towarzyszy podróży.
Srebrne Usta chwilę się kręcił, znowu zaczął coś nucić, ale prędko umilkł.
– Słyszałeś? – odezwał się niespodziewanie, wracając do swojego miłego zwyczaju szukania broni po kieszeniach.
– Nie – odparłem znudzonym tonem. – Cały czas gadasz albo śpiewasz.
– Takie jakby sapanie...
– Konie.
– No, miałem na myśli kroki. Czy raczej stąpnięcia, takie ciężkie.
Przyjrzałem mu się badawczo. Wyglądał na zaniepokojonego. Siwy także zaczął się dziwnie zachowywać, zaś jego towarzyszka życia przestała się tulić, tylko kręciła się nerwowo.
– Co to jest? – powtórzył Srebrne Usta. – Wydaje mi się, że lepiej znasz północ ode mnie.
– Wilki albo bandyci. Niedźwiedzi nie powinno raczej być. O tej porze roku... Zgaśmy ognisko – zadecydowałem nagle.
Srebrne Usta prędko zalał ogień wodą. Zacząłem siodłać Siwego. Był zadziwiająco grzeczny; stał nieruchomo jak posąg.
– Co robisz? – zapytał Srebrnousty z głupia frant.
– Siodłaj konia – mruknąłem.
– Nie zostajesz?
– Nie mam broni na niedźwiedzie.
Bard roześmiał się drwiąco.
– Boisz się misiów?
Zmroziłem go wzrokiem i wróciłem do siodłania Siwego. Bard stał nieruchomo.
– Jeśli jesteś taki kozak – dodałem jeszcze lodowatym tonem. – To poczekaj na niedźwiedzia z tym swoim sztylecikiem albo samymi piąstkami. Powodzenia życzę.
Wsiadłem na Siwego i zdjąłem kuszę z pleców, na wszelki wypadek.

<Nico? Kozakujesz czy działasz zgodnie z głosem rozsądku?>

2 komentarze:

  1. Sensi, proszę, usuń tą cenzurę. Wprowadziłam ją tylko w celu ukojenia wrażliwego sumienia howrse C:
    ~niecny bakłażan

    OdpowiedzUsuń