Leżałam na łóżku, niezdolna zasnąć. To nie będzie dobra noc.
Widziałam zarys sylwetki Addara, który spał przy palenisku, na swoim kocu. Tak bardzo było mi przykro z powodu tego, że po raz kolejny ja go ranię, a on mi wybacza. Mógłby chociaż na chwilę się obrazić. Albo mnie skrzyczeć.
Sięgnęłam pod poduszkę i odetchnęłam przymykając oczy, czując znajomy kształt. To było najdroższy przedmiot, który miałam. Wiązały się z nim, co prawda, same bolesne wspomnienia, ale to przecież te najczarniejsze myśli pomagają przypomnieć sobie dobre chwilę.
Jednak nie dzisiaj.
Słyszałam znajome wycie Boss`a przy drzwiach. Patrzyłam jak Addar śpi. Takie znajome sceny, które pojawiają się co noc, a bez nich nie byłabym sobą.
Bezszelestnie podniosłam się z łóżka. Zgarnęłam tylko torbę, owinęłam się szalem. Uklękłam przy swoim jedynym przyjacielu. Uśmiechnęłam się do siebie. Miałam straszną ochotę go przytulić, ale wiedziałam, że to by go obudziło. A tego nie chcemy.
Wstałam, ruszyłam w kierunku kuchni, zamknęłam łączące ją z izbą drzwi. Otworzyłam okno, wygramoliłam się na dwór i wylądowałam w zagrodzie koni.
Mój ukochany wierzchowiec- Treh- podszedł do mnie, parskając cicho. Odepchnęłam go delikatnie
-Nie dzisiaj, staruszku.
Wyszłam przed furtkę, ze skrytki na broń wyciągnęłam zapasowe strzały i trzy sztylety. Na wszelki wypadek.
Chwyciłam łuk i ruszyłam w stronę miasta.
<Sensitive? Co było dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz