Może to tylko moje odczucia, ale wydawało mi się, że rozmowa jakoś się nie klei. Może to przez to, że dalej nie czułem się zbyt dobrze.
-Jadłaś już śniadanie?- zapytałem w końcu.
-Tak, właśnie skończyłam- odpowiedziała czarnowłosa.
-Tak wcześnie? - byłem na prawdę zdziwiony. Musiała na prawdę wcześnie wstać, skoro zdążyła się już posilić.
-Wcześnie?- teraz to na jej twarzy malowało się zdumienie. I być może nieco rozbawienia- Przecież dochodzi południe.
-Co?
Cholera, Chris, nigdy więcej nie pijesz tyle. Nigdy. Przenigdy.
-Przepraszam cię, w takim razie muszę już lecieć- machnąłem jej na pożegnanie ręką. -Może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Wróciłem do pokoju, szybko wrzucając swoje rzeczy do torby. Czas ucieka, a przecież muszę jechać.
Zszedłem więc na dół, prosząc gospodarza o trochę jedzenia i ruszyłem w drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz