piątek, 24 stycznia 2014

Od Christophera, C. D. Gwendolyn

Cholera, trzeba włączyć myślenie.
-Nie, raczej nie- odpowiedziałem.
-Raczej?- Gwen uniosła pytająco brew.
-Sporo podróżuję i zatrzymałem się na trochę- zacząłem- Miasto było na trasie, a pogoda brzydka, więc wpadłem na chwilę.
W tym momencie weszła Elisabeth, trzymając w rękach kubki z parującymi napojami i szeroko uśmiechając się podała nam je. Odwzajemniłem uśmiech i rozejrzałem się po parterze.
-Ładne mieszkanie- powiedziałem.
Siedzieliśmy tak dosyć długo, rozmawiając. Muszę przyznać, że na prawdę polubiłem tę dwójkę. Dziewczyny wydawały się zżyte, mimo tego jak bardzo się od siebie różniły. Wypytywały mnie o przeszłość, a ja wciąż opowiadałem tę samą, zmyśloną historię. Wieś została spalona przez smoka, ruszyłem w poszukiwaniu pracy. Jako najmita, czy miecz do wynajęcia.
Gwendolyn siedziała raczej cicho, jednak Ellie gadała jak najęta. Jej śliczne usta nie zamykały się nawet na chwilę.
Kiedy dochodził wieczór, Gwen zaprowadziła mnie do łazienki.
Jak miło było w końcu wykąpać się jak człowiek! Przyjemnie ciepła woda działała niemalże kojąco. Jednak z głęboką urazą patrzyłem na wypalony na ramieniu znak. Przeszłość nie chce dać o sobie zapomnieć w żaden sposób.
Wskoczyłem w nowe ubrania, osuszyłem ręcznikiem mokre włosy. Jasną, bawełnianą koszulę wypuściłem na ciemne, brązowe spodnie. Strój był wygodny i jak na razie świeży. Ciekawe jak długo zachowa się w takim stanie.
Wycierając włosy wyjrzałem przez okno. I momentalnie ukucnąłem. Po ulicy szło dwóch mężczyzn, o ciemnej skórze. Widziałem tylko, jak pukają do drzwi każdego domu.
Zbiegłem na dół jak oparzony.
-Gwendolyn!- zawołałem. Zobaczyłem ją i odetchnąłem z ulgą.
-Tak?- zapytała.
-Posłuchaj mnie. Ja...- zamarłem. Nie mogę powiedzieć jej CAŁEJ prawdy- Ja mam kłopoty. Jestem poszukiwany- widząc jej zaniepokojone spojrzenie dodałem szybko- Ale nie zrobiłem nic złego. -położyłem dłoń na sercu. -Przysięgam.
-Dla-dlaczego mówisz mi to teraz?- była wyraźnie zbita z tropu i bardzo zdenerwowana. Nie dziwię jej się.
-Bo ci, co mnie szukają są w mieście.
-Okłamałeś nas!- krzyknęła- Jesteś przestępcą.
Chyba pora się ujawnić.
Zacząłem ściągać koszulę. Gwen skrzywiła się dziwnie.
-Co ty wyprawiasz?!- zapytała niemal krzycząc.
W tej chwili zauważyła mój znak. Szeroko otworzyła usta.
-Tak, Gwen. Jestem zbiegłym niewolnikiem z południa, a nie wędrownym najmitą. Ci ludzie pozbawili nas wolności, a potem zabili moją rodzinę- czułem się rozbity, a wspomnienia wracały potężnymi falami- Proszę, pomóż- wyszeptałem.

<Gwendolyn? ^w^>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz