-Nosisz na ręku imię smoka –powiedziałem jej. Nie wyglądała na zadowoloną. Musiała jednak wiedzieć. Cała sprawa zaczęła się jeszcze bardziej komplikować. Nie maiłem pojęcia co robić. Nie chciała mi powiedzieć nic o pozostałych naznaczonych, a sama nie chciała nią być. Jakbym widział siebie. Potomka Unodiasa, który zamiast dążyć do stania się mistrzem, ucieka od przeznaczenia i maluje, żeby o tym zapomnieć. Rozumiałem ją, a przynajmniej tak mi się zdawało. Ja nie pragnąłem walczyć z ludźmi, a ona stania się bohaterem.
-Musiał naznaczyć twój ród –powiedziałem do niej. –Ten smok wciąż żyje i jeśli nie przekonasz go, że nie chcesz zagrozić druidom bądź smokom, zapragnie naprawić swój błąd i cię zabije. Niepotrzebnie cię w to wplatałem. Tutaj nie jesteś bezpieczna. Jeśli zostaniemy tutaj i będziesz ze mną, ścigać cię będzie gniew druidów i co równie złe smoków. Musimy wracać na miejsce gdzie cię znalazłem.
-Dlaczego jeśli będę z tobą?
-Nie poznałaś jeszcze wielu druidzkich tajemnic.
<Sensitive? Ciekawe o co chodzi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz