Próbowałam uporządkować myśli. Nie miałam pojęcia, że człowiek, który
wynajął u nas izbę jest jakimś zbiegłym wojownikiem. Nie, nie
wojownikiem, a niewolnikiem. Musiałam szybko coś wymyślić, ponieważ
jeśli ci, którzy go szukają wejdą do karczmy, to nie będzie najlepiej.
- Chodź. - powiedziałam drżącym głosem, po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam na górę.
Poszliśmy do pokoju, który zajmowała Elisabeth, układająca sobie fryzurę. Podeszłam do niej.
- Ellie, mamy kłopoty. - szepnęłam - Mogę zaprowadzić Christophera do Kurnika?
- Możesz. - uśmiechnęła się, chociaż zapewne nie miała pojęcia, co się stało
Wróciłam do mężczyzny i podążyłam do pokoju, który znajdował się na
końcu korytarza. Nie był przeznaczony dla przyjezdnych. Odsunęłam arras,
który znajdował się na jednej z ścian i otworzyłam ukryte za nim drzwi.
Schodziliśmy po schodach w dół, aż dotarliśmy do niewielkiego
pomieszczenia. Gdy odszukałam i zapaliłam świece, naszym oczom ukazał
się przytulny pokój. Usiadłam na małej sofie ustawionej pod ścianą i
gestem wskazałam mężczyźnie, aby usiadł obok mnie.
- Tutaj nie wejdą. - powiedziałam cicho - Nawet jeśli przeszukają całą gospodę.
- Na pewno?
- Tak. - odparłam - Nikt oprócz mnie, Ellie i teraz ciebie, nie wie o istnieniu tego miejsca.
<Christopher?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz