Zapadła cisza.
- Sama nie wiem- powiedziałam w końcu.- To wszystko jest jakieś pogmatwane- tupnęłam nogą niczym mała, rozkapryszona dziewczynka, którą mimo wszystko nadal byłam. Dlaczego to wszystko tak się potoczyło? Dlaczego Aldred nie żyje? Dlaczego Mike tak się zmienił? Dlaczego to ja zostałam naznaczoną? Anna spojrzała na mnie.
- Nie martw się, mi też jest z tym ciężko- powiedziała. Zupełnie jakby wiedziała o czym w tej chwili myślę.
- Kiedy ja się w ogóle do tego nie nadaję- westchnęłam opadając na miękki fotel stojący obok kominka.- Nie powinnam być naznaczoną. Jestem typem zwykłego, opryskliwego złodziejaszka mogącego liczyć tylko na siebie. Od dziecka taka byłam i taka już pozostanę. Mimo wszystko to ja zostałam naznaczoną, nie Mike. Dlaczego? Przecież on zawsze był tym lepszym. Tym "idealnym chłopcem, na którym zawsze można polegać!"- moja rozmowa z Anną coraz bardziej zaczęła przybierać formę monologu. Albo myślenia i wspominania na głos...- Gdyby to on został naznaczonym nigdy by się tak nie zmienił! Nigdy nie oddalilibyśmy się tak od siebie, a śmierć Aldreda nie poszłaby na marne! Dlaczego...
- Sen- przerwał mi znajomy głos. Moje zielone, załzawione oczy powędrowały w kierunku Mike`a stojącego w drzwiach do salonu.
< Anno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz