Zostawiłem Rin w jej klitce którą nazywała gabinetem. Wyszedłem z małego
budynku i skierowałem się w stronę lasu. Musiałem upolować trochę
zwierzyny oraz poszukać jakiegoś zielska dla siostry. Przewidziałem że
najwięcej czasu zajmie mi szukanie tej rośliny, więc od tego zacząłem.
Chociaż miałem znaleźć dość pospolitą roślinę to i tak zeszło mi z
pół godziny. Nie rozróżniam nawet sałaty od kapusty! Wepchnąłem ziele do
plecaka i zacząłem poszukiwania zwierzyny. Nie minęło 5 minut, a już
wracałem z dyndającymi w ręce dorodnymi królikami. Nie potrzebne mi były
dwa więc sprzedałem jednego za dorodną sumkę i skierowałem się ku
gabinetowi Rin. Wszedłem do ciepłego pokoju. Wyjąłem z torby ziele.
Przeszedłem przez korytarz i bez pukania wszedłem do jej klitki.
Rzuciłem trochę już podwiędłą roślinę na stół. Podziękowała mi
skinieniem. Królika rzuciłem gdzieś w bok. Wyszedłem zadowolony.
Postanowiłem pocieszyć się tą jakże paskudną pogodą i przejść się
jeszcze raz po lesie. Wyjąłem miecz w gotowości i wszedłem w las. W
krzakach ujrzałem dorodną sarnę. Chciałem się zamachnąć i rzucić w nią,
ale usłyszałem za sobą dźwięk napinającego się łuku. Obróciłem się
powoli i ujrzałem...
<Kto dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz