Miała długie, jasne, prawie białe włosy. Była strasznie chuda, ale mimo to piękna. Niebieskie, duże oczy widziałem nawet z tej odległości bardzo wyraźnie. Gdy wstała okazało się, że jest dosyć wysoka i smukła. Przyodziała długą zwiewną spódnicę, koloru jej tęczówek i białą koszulkę na ramiączkach.
Zastanawiałem się co odpowiedzieć. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Po środku stało wielkie, stare biurko na którym tkwił stos papierów oraz butelka z jakimś alkoholem. Za nim dwa wygodne fotele i duże okno. Po prawej stronie widniały regały z różnymi rzeczami. Na jednych spoczywały stare wysłużone już książki, na innych fiolki i buteleczki wypełnione rozmaitymi eliksirami i płynami.
- Nie. Chyba źle trafiłem. Nie wie może pani, gdzie jest jakaś gospoda? - zapytałem jeszcze raz z zaciekawieniem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Jak wyjdziesz z tego domu to w prawo a potem w lewo i na pewno zobaczysz szyld.
Zdziwiła mnie tym, że nie chciała mnie sama zaprowadzić. To było trochę wredne. Ale wzruszyłem tylko ramionami i odwróciłem się.
- Jeszcze jedno...
<Rin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz