Druidzka Historia I Unodias
Kiedy ma się pięć lat i jest się ciekawym wszystkiego co dzieje się wokoło, tylko czeka się aż ktoś zechce nam przekazać jakąś wiedzę. Tak też było ze mną, a czy jest cos ciekawszego niż stare opowieści. Ja przynajmniej nie znałem takiej rzeczy. Kiedy tylko ktoś zaczynał opowieść, siedziałem uważnie śledząc wydarzenia i wyobraźnią będąc w odległych czasach, kiecy las był bardzo młody. Pamiętam bardzo dokładnie, kiedy pewnego wieczoru w czasie święta przesilenia zimowego. Słońce szybko odbyło swoją wędrówkę po jasnoniebieskim niebie. Na drzewach pojawiły się delikatne igiełki szadzi, a zwierzęta plątały się wokoło wioski w nadziei na pomoc w przetrzymaniu mrozów. Siedziałem wtedy w swoim pokoju wtulony w koc, przyglądając się wzorom jakie namalował swoim magicznym pędzlem mróz. Te wzory tak mnie zafascynowały, że nie potrafiłem oderwać od nich oczu. Nie pogodziłem się wtedy jeszcze ze śmiercią matki do końca i często byłem smutny. Wtedy całkiem cicho, tak że nie dało mi się go dostrzec wszedł do mojego pokoju mój ojciec. Przyglądał mi się przez chwilę po czym odniósł mnie z podłogi i posadził sobie na kolanach. Wtuliłem się w niego, a on owinął mnie jeszcze kocem. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę przyglądając się dziełu mrozu. Potem on powiedział:
-Chcesz usłyszeć pewną historię?
-O czym?-zapytałem.
-O twoim przodku.
-Jak miał na imię?
-Oczytaj swoje nazwisko od tyłu –powiedział mój ojciec i uśmiechnął się. Zacząłem więc literować, a że nie szło mi to najlepiej to męczyłem się z tym przez długi czas.
-U-N-O-D-I-A-S –powiedziałem w końcu. –Unodias, ale on…
-Jest twoim przodkiem.
Wytrzeszczyłem na niego oczy. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem. Dopiero miałem się dowiedzieć o roli jaka przypadła mi w druidzkiej społeczności. Tak, wiec zdziwiony nie odpowiedziałem mu nic. Nigdy nie domyśliłbym się sam tego faktu, ale wytłumaczyło to pozycją ojca w radzie. Mój ojciec tymczasem zaczął opowieść, która na zawsze miała mi zapaść w pamięć.
-Las niegdyś pokrywał całe te tereny, cała dolina była wypełniona wszelakimi drzewami, a zwierzęta wędrowały między nimi. Ptaki jakich teraz już próżno szukać pośród gałęzi, śpiewały swoje piękne pieśni. Las był spokojny, a zamieszkiwaliśmy go w zgodzie ze ludem smoków, który teraz stracił część swej mocy. Wtedy jednak zarówno my, jak i one byliśmy młodzi i nie istniały na świecie spory. Urodził się wtedy niezwykły druid. Niedługo potem nastała jednak zaraza wśród naszego ludu. Wymarła wtedy cała wieś z której pochodził. On jednak przetrwał i znalazł schronienie u smoka. Smok ten zaś zwał się żarem i znalazł chłopca u wejścia do swojej groty. Ze względu na swoją przyjaźń z druidami wychował chłopca i nadał mu imię Unodias, co znaczy mag. Smok nadał mu to imię, ponieważ czuł w chłopcu wielką siłę magiczną. Druid został więc wychowany przez podniebnego gada, o złotej łusce i pokochał wszystkie smoki całym sercem. Szczęście lasu nie trwało jednak długo, do lasu nadciągnął lud Ratarów, naturę mający za nic, wycinający drzewa i zabijający zwierzęta bez opamiętania, najwięksi barbarzyńcy wszechczasów. Druidzi osłonili się wtedy zaporami z czystej magii, których żaden z Ratarów, bo nie byli obdarzeni mocą, a ci których zwali czarodziejami, jedynie starali się zapanować nad umiejętnościami nie im przeznaczonymi. Unodias osiągnął już wtedy wiek męski* i zamieszkał w wiosce, nie zerwał jednak kontaktu ze smokami. Druidzi byli przerażeni zaistniałą sytuacją, nie pragnęli rozlewu krwi, jak i teraz nie pragną. Jednak drzewa wciąż wypełniały las swoim płaczem, którego echo docierało nawet do wewnątrz bariery. Zwierzęta uciekając przed ludźmi trafiły pod opiekę Asali. W końcu musieli zareagować i rozpaczać rozmowy. Pojawił się jednak problem, ludzie nie chcieli ani zaprzestać wycinki, choć wycinali zbyt wiele drzew i na granicach lasu walały się ścięte drzewa do niczego nie wykorzystane. Nie chcieli też zgodzić się na odgrodzenie lasu barierami, bo jak twierdzili było to dla nich źródło zwierzyny. Nie zmienili swoich poglądów nawet po tym jak druidzi nauczyli ich hodowli zwierząt. Wtedy Unodias razem z Żarem i kilkoma innymi smokami przybył do jednaj z większych wiosek ludzi. Tam druid próbował negocjować z ludźmi, nie zauważył jedna jak Ratarowie spoglądali na złote łuski smoków, a był to wzrok chciwy. Pożądali ich mocniej niż czegokolwiek wcześniej. Zawarto pokój i Unodias myślał, ze druidzi zawdzięczają go negocjacją, zresztą uważał tak każdy Asal. Ludzie jednak mają nieczyste serca. Skaził je bowiem cień pochodzący zza gór. Ludzie żyli bowiem w miejscu gdzie rządziła nienawiść i taka samą nienawiść potrafili przelać na wszystko co ich otaczało, nawet nie mając ku temu powodu. Chciwość była w nich nie do opanowania. Popełnili wtedy czyn za który winni byli zostać obróceni w popiół przez smoki. Zakradli się do jaskini jednej z samic, która wtedy złożyła swoje jaja i zaczęła się nimi opiekować. Podeszli ja niespodziewającą się ataku i zabili, a następnie oskubali z łusek. Połasili się też na jej jaja i zanieśli je do wioski jako trofeum. Smoki ogarnął gniew. Pragnęły zemsty, Unodias rozmawiał wtedy z ludźmi i próbował nakłonić ich do przeprosin, oni jednak dalej polowali na smoki, co nazwali sportem, a na oczach druida i Żaru rozbili cztery jaja zabrane samicy. Gniew, rozbudzony w smokach, wezbrał jeszcze bardziej. Zaatakowały ludzi niszcząc wszystko co udało im się wznieść. Unodias nie popierał jednak tego i nakłonił je do powołania naznaczonych, którzy be umiejętności telepatii mogliby porozumieć się ze smokami. Spłynął, więc na kilku spośród ludzi smoczy ogień, a sam Żar wybrał jednego z nich. Stali się oni pośrednikami ludzi i smoków. Zapanował, więc czas pokoju, a druidzi zaczęli leczyć dawne rany. Sam Unodias zaczął nauczać ludzi. Nauczył ich jak sadzić i uprawiać, jak leczyć i które rośliny są jadalne, pokazał im las i zdradził jego sekrety. Ludzie są jednak rasą niewdzięczną i zebrali się by zabić swojego dobrodziejce. Unodias zamieszkał wówczas w ludzkiej osadzie, by mieć z nimi lepszy kontakt i zastali go w jego domu. Jeden z nich wniósł tam nóż, którym ugodził druida w serce. To był koniec pokoju. Smoki uznały swój błąd i zaatakowały niszcząc większość naznaczonych, nie udało im się jednak zniszczyć wszystkich. Kiedy jednak któregoś z nich uda im się odnaleźć, to nie spoczną póki nie zobaczą go nadzianego na pal i zwęglonego, taką nienawiścią do nich zapałały. Unodias pozostawił po sobie syna, równie potężnego maga, który przewodził druidom w tych ciężkich chwilach. I ta minęły lata, a ludzie nie zmienili swego zachowania na lepsze, wręcz przeciwnie stali się jeszcze gorszymi. Nas jednak chroni przed nimi kopuła i smoki, które pragną pomścić śmierć swego przyjaciela.
Tak zakończyła się ta historia, a mój ojciec gdy skończył mówić wyglądał na zamyślonego. On również tak jak smoki, pragnął zemsty, lecz ja nie wiedziałem wtedy co o tym myśleć i zasnąłem wciąż śniąc o smokach i naznaczonych, którzy mogli zrozumieć ich mowę.
* Wiek męski u druidów to 25 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz