Okazało się, że ma na imię Thomas. Nawet całkiem ładne, pomyślałam przyglądając się chłopakowi. Zastanawiałam się czy ma rodzinę albo jakiś znajomych przyjaciół. Odwróciłam się tyłem do niego i włożyłam naczynia do szafki.
- To chyba tyle - mruknęłam wycierając ręce o ścierkę.
Wyszłam z za lady i usiadłam obok Tomasa.
- Opowiesz mi coś o sobie? - zapytałam ale nie doczekałam się odpowiedzi, gdyż z zaplecza wyszedł Tharnis i podszedł do mnie.
- Mira zbieraj się jesteś potrzebna w lecznicy.
Wstałam i przepraszając wyszłam z Tharnisem. Przyszłam do lecznicy, właściwie był to pokój na zapleczu, w którym przyjmowałam chorych ludzi z okolicy. Siadłam za stołem i skinęłam na Tharnisa, on otworzył drzwi a po chwili do pokoju weszła kobieta prowadząca chłopca. Tharnis wyszedł zostawiając nas samych.
- Co się stało? - zapytałam kobietę.
- Mój syn spadł z drabiny, obawiam się, że ma złamaną rękę.
Wstałam i podeszłam do chłopca, obejrzałam jego rękę i powiedziałam:
- To może boleć ale później lepiej się poczujesz.
Wyjęłam z szafy bandaż, coś do usztywnienia i maść. Podeszłam do chłopaka i nastawiłam mu rękę, po jego twarzy pociekły łzy, nasmarowałam opuchliznę maścią, rękę usztywniłam i zabandażowałam.
- Bardzo dziękuję - powiedziała kobieta, wręczając mi drobną kwotę.
- Jeśli byłby jakieś kłopoty to proszę przyjść - powiedziałam z uśmiechem i wracając za biurko.
Dopiero po godzinie udało mi się wyjść z lecznicy i wrócić do karczmy, zdziwiłam się gdy zobaczyłam Thomasa, który siedział w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam.
- Jeszcze tu jesteś?
- Jak widać - uśmiechnął się.
- Przepraszam, że musiałam wyjść, w tych okolicach nie ma zbyt dużo lekarzy. To opowiesz mi coś o sobie?
<Thomas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz