Promienie słońca poraziły mnie w oczy. Mruknęłam coś pod nosem i przewróciłam się na bok... To znaczy przewróciłabym się, gdybym przy okazji nie spadła z drzewa...
- Sen, nic ci nie jest!?- usłyszałam głos Esana. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej masując się przy tym po głowie. Chciałam coś powiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język. Zostawiać śpiących ludzi na drzewie!?
- Masz, zjedz coś zanim ruszymy dalej- powiedział chłopak, po czym podał mi kawałek chleba i jagody. Wzięłam je i zaczęłam jeść. Nastała cisza. Po chwili rozejrzałam się dookoła. Tanuka pił właśnie wodę ze strumyka, a Kasneir spokojnie przeżuwał trawę. Kiedy skończyłam posiłek odezwał się Esan...
< Esan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz