- Ruszamy- powiedziałam, po czym podniosłam się z ziemi. Zawołałam Tanukę. Koń podbiegł do mnie, a ja wsiadłam na niego. Ruda usadowiła się za mną, a Esan dosiadł swojego jelenia... Nawet w moich myślach brzmiało to dziwnie, ale wróćmy może do podróży. Ruszyliśmy ścieżką wydeptaną przez mieszkańców lasu. Minęło trochę czasu. Ile? Sama nie wiem... Może cztery godziny, a może pięć... W każdym bądź razie było już po południu. Esan zarządził krótką przerwę. Zsiedliśmy z naszych wierzchowców i usiedliśmy pod rozłożystym dębem.
- Niedługo przejdziemy przez barierę,- oznajmił chłopak- a jutro rano, włączając w to odpoczynek, dotrzemy do miasta druidów.
- Masz jakiś konkretny plan jak mnie przedstawić innym?- spytałam. Esan spojrzał na mnie dziwnie.
- No, chyba nie wyjdziesz na środek miasta i nie zaczniesz krzyczeć, że wpuściłeś człowieka za barierę.
< Esan? C; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz