-Jak masz na imię?- powtórzyłem wyraźnie, nie dodając już "pani". Zaczynało mnie denerwować to jak mnie ignoruje. Nagle domyśliłem się dlaczego. Odchyliłem głowę do tyłu i zaśmiałem się. Zmarszczyła brwi.
-Dziewczynka zgubiła kucyka?- powiedziałem unosząc jedną brew. Zmrużyła lekko oczy.- Może pomóc?- niechętnie podeszła trochę bliżej
-No to prowadź chłoptasiu.- mruknęła jawnie wyrażając swoją niechęć. Zaśmiałem się i zacząłem ją prowadzić. W końcu, nieczuły tłum prawie nas rozdzielił, więc chcąc, nie chcąc musiała mnie złapać za rękę. Poczułem się ważny, chociaż szła za mną tylko po to, żeby znaleźć konia. Inaczej miałaby mnie nadal gdzieś, ale jako że mam wprawne oko, idzie teraz za mną. Doszliśmy w końcu na róg ulicy, gdzie było trochę mniej ludzi. Szybko puściła moją rękę z widocznym zadowoleniem.
-To gdzie Tamiza?-zapytała rozglądając się. Machnąłem ręką na znak żeby poszła za mną. Kilka kroków dalej stała mała jabłonka, a pod nią klacz z częściowo białym pyskiem. Dziewczyna podbiegła do konia.
Ellanhore?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz