-Idę z tobą, oczywiście jeśli to nie problem –odparłem i stanąłem obok dziewczyny. W sumie to ją lubiłem, choć to raczej dziwne pojęcie dla kogoś kogo ledwo się zna. Jakoś jednak byłem gotów jej zaufać, w przeciwieństwie do mojego ojca. Cały czas spoglądał na nią surowo, jeśli on w ogóle potrafi inaczej. Ja jednak, byłem w stanie dostrzec w jego oczach niepewność. Wyglądało na to, że sam nie wiedział, czy idzie z nią, czy do gospody.
-Pójdę z tobą –odrzekł w końcu, ale nie był zadowolony. Wolał chyba jednak dom Rin, niż gospodę. Choć możliwe, że chodziło mu o coś jeszcze innego. Nigdy do końca nie udało mi się go pojąć i chyba już nie uda.
-To co idziemy? –zapytałem Rin. Dziewczyna odwróciła jasne oczy w moja stronę.
<Rin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz