-Zaraz, zaraz czy dobrze zrozumiałam, że wy i smoki…
-Jeśli mówisz o tym, o czym myślę, a zapewne tak jest, to tak.
Sądząc po jej spojrzeniu zupełnie zagmatwałem, ale cóż na tłumaczenie czasu nie było. Zacząłem, więc całą historię o szukaniu Naznaczonych, potem dążeniu do zakończenia sporu, aż w końcu do spotkania się z nią w lesie. Mój ojciec przyglądał się tymczasem całemu pomieszczeniu, a w szczególności słojom z podejrzaną zawartością. Przyglądał się też Rin, która zdawała się uciekać przed jego spojrzeniem, które w żadnym wypadku nie należy do przyjemnych. Przypadkiem wygadałem się przed ojcem, o kilku sprawach, których powinienem był nie napomykać, ale jak ja się rozgadam, to szkoda nawet mówić co. Tak, więc po skończeniu mojej opowieści i kilku spojrzeniach mojego ojca, które wyrażały w sobie całą jego złość, że nie wiedział wcześniej, Rin postanowiła porozmawiać z nim bez mojej obecności.
<Rin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz