-Zwą mnie Sauren, a to jak już się domyśliłaś jest mój syn, Esalien.
Kasneir postanowił wtedy podejść do niej i wyraźnie był zainteresowany jej torbą. „Kasneir, zostaw” powiedziałem do niego w myślach. Natychmiast się odsunął. Dziewczyna jednak była nim zainteresowana, choć głównym tego powodem był z pewnością fakt, że wyglądał jej na oswojonego.
-A to jest Kasneir –dodałem do wypowiedzi ojca.
-Esalien idziemy –powiedział mój ojciec, jak zawsze surowo i z tonem, który nie znosił żadnego sprzeciwu. Chwycił mnie za ramie i spróbował pociągnąć w stronę lasu. Dlaczego jednak mielibyśmy ruszyć na północ? Coś tutaj nie grało... Wyrwałem się mu i wskazałem w kierunku południowo-zachodnim, czyli tam gdzie leżało Akumel.
-Pomyliłeś drogę, a zresztą ja tam nie wrócę dopóki… -nie dokończyłem, bo przerwał mi, a głos jego wyrażał zarówno gniew na mnie, jak i wielki ból.
<Sauren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz