Parzyłam na tą scenę zaskoczona. Niezbyt wiedziałam jak się w takiej sytuacji zachować. Stał przede mną dziwny chłopak, a do tego przytula go jakis facet. Zapewne jego ojciec. Stałam tak z wytrzeszczonymi oczami i ustami szeroko rozwartymi. Cała ta, nieco komiczna dla mnie, sytuacja trwała dobre kilka minut. Wystarczyły one jednak żeby poukładać myśli. Odchrząknęłam znacząco. Mężczyzna spojrzał na mnie chłodno. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Zastanawiałam się co teraz zrobić. Odejść w spokoju, czy raczej zostać i dowiedzieć się czegoś więcej o tych osobliwych typach.
Poczułam że mężczyzna jest do mnie wrogo nastawiony. Bez zastanowienia odwzajemniłam mu zimne spojrzenie. Młodszy chłopak odsunął się lekko.
- Ojcze, ja... Przepraszam, ale... - zaczął. "Czyli jednak to rodzina"
- Nie interesuje mnie to! Mam dość twoich wybryków. Czy zdajesz sobie sprawę z tego co mogło się stać? Czy tak trudno chociaż raz posłuchać sarszych? - przerwał mu ostro ojciec. Westchnął cicho. Zaśmiałam się w duchu. Ta scena przypomniała mi dzieciństwo. Nie był to najlepszy moment na tego typu wspomnienia.
Po chwili mężczyzna zwrócił się do mnie.
- A ty kim właściwie jesteś? - zapytał twardo. Przeszłam go morderczym spojrzeniem.
- Chcąc poznać czyjeś imie wpierw podaj swoje. - odrzekłam dumnie. Odruchowo sięgnęłam ostrza. Nie wyjęłam go jednak tylko trzymałam w pogotowiu. Mężczyzna prychnął cicho. Był nieustępliwy.
- Więc? Jak cie zwą? - naciskał. Westchnęłam cicho.
- Rin. Rin Everdeen. - przedstawiłam się. Oboje zaczęli mi się bliżej przyglądać. - Teraz ty.
< Esan, Sauren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz