sobota, 22 marca 2014

Os Esaliena, C. D. Rin

-Nie wiem za bardzo dokąd iść –kontynuowałem. –Nie znam ludzi i czułbym się wśród nich zupełnie obcy…
-Zaraz, zaraz –przerwała mi. –Jak to nie znasz ludzi? Nie jesteś człowiekiem?
-Nie, choć nie wiem, czy zrozumiesz. Jestem druidem.
Wytrzeszczyła oczy w zdziwieniu, no może trochę przesadzam, ale była zdziwiona. Po chwili jednak stan ten zmienił się w zamyślenie i uważne studiowanie mojej postaci. Wyglądało to, jakby czegoś się domyślała, już zanim jej zdradziłem to kim jestem. Nastała długa cisza, w której cos mi jednak przeszkadzało. Pachniało jak dym, ale skąd on by się wziął? Jakoś nie mogłem przyjąć tego do wiadomości i zacząłem się nerwowo rozglądać po lesie. Gdzieś w oddali mogłem usłyszeć płacz drzew, ale co się działo.
Dziewczyna patrzyła na mnie. Ciekawe, czy uznała mnie już za wariata, czy dopiero się nad tym zastanawiała. Wolę nie myśleć, jak wyglądałem, gdy nerwowo odwracałem głowę to w tę, to w tamtą stronę, by pojąć co się działo. Jakoś mi to nie szło. Telepatia ma pewne ograniczenia. Bardzo ciężko bowiem określić skąd pochodzą głosy, tym bardziej jeśli chodzi o drzewa, ze zwierzętami jeszcze jakoś. Usłyszałem szelest w krzewach i na polanę wyskoczył Kasneir. Ten jeleń jest tak do mnie przywiązany, że chyba polazłby za mną wszędzie. Teraz czekało mnie jeszcze większe zdziwienie, choć dziewczyna musiała już zupełnie nie rozumieć sytuacji. Mój ojciec, bowiem w ślad za Kasneirem stanął na polanie, przyciągnął mnie do siebie i można, rzec „przykuł” do swojej piersi. 

<Rin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz