czwartek, 27 marca 2014

Od Mercera, C. D. Nicolasa





Słysząc hałas odwróciłem się gwałtownie. Za mną stał chudy, pokrakowaty facet z zasłoniętą twarzą. Jego noga ujechała strącając stare dachówki na ulicę, które wywołały głośny hałas. Idiota! Nie zdążył zaatakować, więc odwróciłem się wprawnie chwytając sztylet w dłoń. Cisnąłem nim z zabójczą prędkością. Ostrze przeszyło gardło faceta rozrywając je. Krew trysnęła na wszystkie strony, a gościu omal nie zwalił się na ulicę. Nim zdążyłem powrócić do frajera, który zmarnował moją szansę na wypełnienie zabójstwa i zarobienie pieniędzy ten odwrócił się na pięcie i czmychnął ile sił w nogach. Nie było sensu go gonić, bo zapieprzał jak zając. Splunąłem i podszedłem do zwłok. Przeszukałem jego łachy. Dwa sztylety w niezłym stanie, kilka monet i manierkę z wódką. Cho.lera! Ostatni nie mam szczęścia do znajdowania czegokolwiek ważnego. Zostawiłem zwłoki na dachu i oddaliłem się od nich w szybkim tempie. Mam nadzieję, że nikt mnie dostrzegł tego małego zajścia, ale znając życie myliłem się. A idiotę, który przez głupotę zadziera z lepszymi od siebie jeszcze kiedyś dorwę.



3 komentarze:

  1. EKHEM XD To jest ,,Od Mercera c.d. Nicolasa". Zmień tytuł posta XD

    ~~Mercu

    OdpowiedzUsuń