Słysząc hałas odwróciłem się gwałtownie.
Za mną stał chudy, pokrakowaty facet z zasłoniętą twarzą. Jego noga
ujechała strącając stare dachówki na ulicę, które wywołały głośny hałas.
Idiota! Nie zdążył zaatakować, więc odwróciłem się wprawnie chwytając
sztylet w dłoń. Cisnąłem nim z zabójczą prędkością. Ostrze przeszyło
gardło faceta rozrywając je. Krew trysnęła na wszystkie strony, a gościu
omal nie zwalił się na ulicę. Nim zdążyłem powrócić do frajera, który
zmarnował moją szansę na wypełnienie zabójstwa i zarobienie pieniędzy
ten odwrócił się na pięcie i czmychnął ile sił w nogach. Nie było sensu
go gonić, bo zapieprzał jak zając. Splunąłem i podszedłem do zwłok.
Przeszukałem jego łachy. Dwa sztylety w niezłym stanie, kilka monet i
manierkę z wódką. Cho.lera! Ostatni nie mam szczęścia do znajdowania
czegokolwiek ważnego. Zostawiłem zwłoki na dachu i oddaliłem się od nich
w szybkim tempie. Mam nadzieję, że nikt mnie dostrzegł tego małego
zajścia, ale znając życie myliłem się. A idiotę, który przez głupotę
zadziera z lepszymi od siebie jeszcze kiedyś dorwę.
|
||
EKHEM XD To jest ,,Od Mercera c.d. Nicolasa". Zmień tytuł posta XD
OdpowiedzUsuń~~Mercu
EKHEM trzeba mi było powiedzieć, Mesiu. ;3
UsuńNO TO JAK CZYTASZ? :< Merciu
Usuń