Wracając z mojej górskiej wędrówki, przypomniałem sobie o planie wkurzenia Eddiego. W sumie, nie powinienem tego robić, bo chłopak na prawdę się martwi, albo znakomicie udaje. Jako że wracając, lasami, górami, polami i miastem zużyłem dość dużo dzisiejszego dnia, był już późny wieczór. Nie poszedłem jednak do domu, ale skierowałem się do mieszkania Rin. Zapukałem, a kiedy uchyliła chcąc zapewne rzucić coś w stylu, "dziś zamknięte", wwaliłem się jej do domu.
-Witaj Rin- powiedziałem szczerząc zęby w uśmiechu- Co tam u Ciebie? - wydawała się lekko zaskoczona moim nagłym wparowaniem, ale zaraz uspokoiła się i powiedziała...
Rin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz