- Ah... To ty - westchnęłam. - Sorry Nick, ale nie mam dziś głowy do popijawy.
- A czemuż to? - spytał i puścił do mnie oczko. Patrzył na mnie w trochę znaczący sposób. Pokręciłam zrezygnowana głową.
- Ciekawość, pierwszy stopień do piekła. - mruknęłam zakładając ręce na piersi. Zachichotał pod nosem. Machnął ręką, minął mnie w holu i wszedł do kuchni. Walnął się na krześle i założył nogi na taboret stojący obok. Zachowywał się jak u siebie w domu. "Bosz..." westchnęłam w duchu.
- Masz coś nowego? - zapytał. Zrozumiałam że chodzi mu alkohol. Unisłam jedną brew, rzucając mu nieświadomie mrodercze spojrzenie.
<Nick?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz