Chwilę stałam ze wzrokiem wbitym w ziemię. Cała telepałam się ze złości. Zacisnęłam pięści tak mocno, że paznokcie zaczęły mi się wbijać w skórę do krwi. W końcu jednak nie wytrzymałam. "...Takich pieprzonych śmieci, jak Mike"... "... Idiocie Mike`owi, który cię zaślepia miłymi wspomnieniami, a sam traktuje jak szmatę"... Te zdania przez cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Nawet nie obejrzałam się kiedy ruszyłam na Annę by z całej siły uderzyć ją pięścią w twarz. Ta jednak zwinnie odskoczyła i zamachnęła się na mnie sztyletem zostawiając na mym policzku krwistą pręgę. Tym razem jednak średnio mnie to obchodziło. Po raz kolejny ruszyłam w stronę Anny. Znów na mym ciele pojawiło się cięcie, jednak to teraz było dla mnie najmniej ważne. W końcu udało mi się złapać dziewczynę za szyję i przygwoździć do ściany.
- A ty nigdy nie zapominaj, że nie ty jedna chcesz chronić bliskich- syknęłam przez zaciśnięte zęby coraz mocniej zaciskając palce na szyi dziewczyny.
< Ann? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz