Gonili mnie rycerze, znowu. Kiedy wreszcie dadzą mi spokój? To zaczyna się robić wkurzające. Byłam w kanałach. Ciemno, ale najgorsze było to, że cuchnęło tam okropnie. Nagle usłyszałam parsknięcie konia. Poszłam w tamtą stronę. Nie tylko koń, był tam ktoś jeszcze. Przez głupi brak światła nie widziałam twarzy tej osoby. Spytałam:
-A ty co tutaj robisz?- w tym samym momencie słychać było, jak ten ktoś się podnosi.
-Nic- nie zbyt mi to wystarczyło.
-A może tak jaśniej?- postać przede mną lekko się cofnęła.
-Spokojnie, możesz mi zaufać. Jestem Ayame, a ty?
<Deborah?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz