Przez prawie całą drogę do twierdzy rozmawiałam z Esalienem. Był bardzo zainteresowany ziołami i większością rzeczy o kktórych mu opowiadałam. Do tej pory niewiele osób chciało mnie w ogóle wysłuchać i dobrze było się komuś wygadać.
Po drodze wiele razy widziałam rośliny akurat mi potrzebne. Nie raz zatrzymywaliśmy się bym mogła zerwać kilka z nich. Jednak nie każdy mogłam, więc przyrzekłam sobie że wrócę tu niedługo, zanim przekwitaną lub zwierzęta je zjedzą.
Po może dwóch godzinach spokojnego marszu doszliśmy wreszcie do twierdzy. Budynek otoczony był zarośnięty murem. Z okien wydobywało się blade światło. Na tle zachmurzonego nieba, twierdza sprawiała wrażenie opuszczonej i groźnej.
Moi towarzysze przez chwile podziwiali budowlę. Po chwili jednak ruszyliśmy w dalszą drogę.
Gdy doszliśmy, mocnym pchnięciem otworzyłam drzwi. Były już dość stare i zaskrzypiały ostro. Puściłam Saurena i Esaliena przodem.
Juz przy wejściu ukazało się piękne wnętrze twierdzy. Choć ozdobiona była moim zdaniem surowo, to dodawała to jej klimatu.
Po chwili na korytarzu pojawiła się postać Elrolnusa.
- Przyprowadziłam Saurena i Esaliena. - zaczęłam. Elrolnus podszedł do nas z uśmiechem. Pod pachą trzymał ogromną księgę.
<Esan? Sauren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz