– Skręcamy – oznajmiłem nagle, robiąc ostry łuk Siwym. Srebrne Usta podążył w moje ślady, coś tam gadając i się śmiejąc. On chyba się nie potrafi zamknąć.
Nie potrafiłem powiedzieć, na ile ten niedźwiedź był prawdopodobny. Z jednej strony coś za nami biegło, to był pewnik. Ale czy niedźwiedź? Równie dobrze to mógł być jakiś zbir albo wilk. Albo nic, tylko chore urojenia pewnego barda.
Jak burza wypadliśmy na trakt. Na szczęście był pusty, to pewnie przez pogodę. Lało cały czas. Zrobiło się paskudne błoto.
– Musimy zwolnić – zawołał Srebrnousty. – Bo się wyrżniemy! Prosto w lepkie macki tej obrzydliwej mazi pod naszymi stopami... Czy raczej pod kopytami naszych rumaków... Dzielnych rumaków...
Bard zamyślił się. I nagle zaczął śpiewać o jakichś rycerzach uciekających przed pościgiem nieubłaganej nocy. Popieprzyło go do reszty.
– Szaleju się najadłeś? – zapytałem z irytacją.
Srebrne Usta roześmiał się. I śpiewał dalej.
Siwy zaczął zwalniać. Niedźwiedź albo nie istniał, albo został w tyle. Raczej nie istniał. Momentalnie poczułem się jak idiota.
– I nie ma misia – zauważył Srebrnousty. – Był miś, był miś i po misiu.
– Taaa.
– I było uciekać? – zapytał z przekąsem bard.
– Tak bezpieczniej – próbowałem się bronić.
– No cóż, mój zimowy towarzyszu! Puśćmy ten incydent w zapomnienie. Ucieczka przed widmowym misiem nie miała miejsca! Dokąd teraz się udamy?
– Do Newford.
– Cóż! Jestem skłonny pojechać z tobą, mój drogi panie Zimo!
Jęknąłem. Srebrne Usta roześmiał się perliście i klepnął mnie po ramieniu.
– Przeżyjesz to, nie martw się. Wiele słyszałem o... Ekhem, kwiatuszkach. Czym wy się zajmujecie?
– Wszystkim.
– To brzmi podejrzanie, Zima!
– Wiem.
– To może inaczej: czym się nie zajmujecie?
Zamyśliłem się.
– Nie kradniemy. Teoretycznie. I nie tkamy.
Bardowi nieco zrzedła mina.
– Przeżyjesz to, nie martw się – powiedziałem z lekko drwiącym uśmiechem.
– Eee... Tak. Znaczy... No... Zima?
– No?
– Dlaczego tak cię nazywają? – wypalił.
– Brat – odparłem krótko. Srebrnousty już otworzył usta, aby pytać dalej, ale rzuciłem mu ostrzegawcze spojrzenie. Zrozumiał.
– A ciebie? – zapytałem po chwili. – Srebrne Usta...
<Nico? Niedźwiedzia buka zjadła ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz